Jak Montowaliśmy Listwy Przypodłogowe

wracam do tematu listw przypodłogowych, bo ciągle mnie o to pytacie. 

powtórzę co ostatnio napisałam i dodam jeszcze kilka zdań, aby wyczerpać temat. 

dodam też zdjęcia, więc może będzie to lepiej zilustrowane :)

 

 

jak montowaliśmy listwy przypodłogowe

sami :) 

a tak serio, to na klej montażowy do ściany. tak samo zamontowali nam je monterzy w poprzednim domu. czy to najlepsza metoda? no, nie wiem! mogę tylko przyznać, że co rok jakaś jedna pojedyncza listwa, rzeczywiście, nam się odklejała. ale co tam... Mr M brał wtedy klej montażowy i w minutę przyklejał listwę jeszcze raz. 

tym razem zdecydowaliśmy, że zrobimy też tak samo. przymocujemy na klej... zadecydowaliśmy, że wolimy, co jakiś czas, listwę dokleić niż ją dziurawić, np. gwoździami wstrzeliwanymi pneumatycznie.

można było inaczej? pewnie można! można było użyć jakichś specjalnych uchwytów, taśm i innych wynalazków... ale, moim zdaniem, nie ma to większego sensu i nie jest ekonomiczne, bo takie uchwyty są dodatkowym kosztem, a przy okazji jest więcej roboty przy ich montażu. efekt ten sam, jedynie trzeba mieć w zapasie trochę dodatkowego kleju w garażu :) choć to odklejanie listew to na prawdę sporadyczna sprawa.

nie będę was namawiać do tej metody, bo się na tym nie znamy. zrobiliśmy tak, jak uważaliśmy, że będzie dla nas dobrze i jak umieliśmy. jesteśmy zadowoleni. 

 

najtrudniejsze w montowaniu listw jest ich prawidłowe docięcie. na rogach oczywiście trzymamy kąt 45 stopni. ale nie oszukujcie się, niejeden róg okazał się totalnie skrzywiony. jak zaczynamy ciąć listwy, dopiero wtedy wychodzą takie kwiatki.  natomiast, aby połączyć dwie listwy po długości, też trzeba je przyciąć pod kątem. nie robi się tego na styk, tylko pod ukosem. wtedy listwy pracują razem i nie ma ryzyka, że zrobią się szpary. 

my docinaliśmy przy pomocy dobrej ukośnicy z regulacją kątów. to chyba jednak podstawa. dobra piła nie postrzępi listwy, a kąty będą idealnie dopasowane.

po docięciu listw w całym pomieszczeniu, można przystąpić do klejenia. 

jakiego kleju użyliśmy? pattex fix power (błyskawiczna przyczepność) z castoramy. klej przyczepia się do smarowanych powierzchni błyskawicznie. przez chwilę jest możliwość regulacji listwy, trochę w lewo lub prawo, ale generalnie nie ma możliwości już odklejenia listwy (choć bez przesady, gdyby trzeba było, to na pewno można). ważne, że trzeba się przyłożyć, aby raczej za pierwszym razem wyszło. ale to nietrudne, bo listwa już jest docięta. wybraliśmy ten klei, bo właśnie trzyma listwę na miejscu od razu. kiedyś używaliśmy innego kleju, który twardniał kilka godzin, listwy rozłaziły się i przesuwały w tymczasie, kiedy klejwiązał. niezbyt to wygodne, jeśli chcemy mieć idealne kąty.

no i tak to wygląda po sklejeniu. niestety są jeszcze szparki :)

 

 

JAK WYKOŃCZYĆ LISTWY

 

po zamontowaniu listw: w każdym rogu, na łączeniu oraz wzdłuż ściany (od góry listwy) Mr M zaakrylował szczeliny. nie oszukujmy się, ściany, nawet w nowych domach nie są idealnie proste. a każdy róg i łączenie listw wymaga akrylu. dobraliśmy biały odcień akrylu (nie jest to najtańszy akryl z castoramy, bo tamten nie ma wcale białego koloru, tylko krem) i wykończyliśmy listwy na tip top:

najpierw rogi wyglądają tak.

a listwy wzdłuż, od góry, tak.

nakładaliśmy akryl wzdłuż listwy (my użyliśmy białego akrylu fluggera - taki)

potem przy pomocy mokrej ściereczki (lubimy ściereczki W5 z lidla, te z biedronki są za suche do tej roboty :) - przecieraliśmy jednostajnym ruchem nadmiar akrylu... niestety, ten nadmiar jest do wyrzucenia... moim zdaniem musi być jakaś lepsza metoda na to, by tyle akrylu nie marnować. ale my jej nie znamy.

tak wygląda listwa po zaakrylowaniu od góry, wzdłuż. jeśli akryl się trochę rozmazał na ścianie, a wy akurat macie pomalowaną ją na ciemny kolor (nawet czarny), to wszystko można wytrzeć ściereczką dokładnie, zanim akryl wyschnie. nie ma z tym problemu. praktykowaliśmy to na czarnej ścianie.

tak wygląda zaakrylowany róg listw przypodłogowych. to naprawdę żadna filozofia. zachęcam, by spróbować swoich sił.

 

mam nadzieję, że teraz już wszystko wiecie :)

 

buźka