po naszej "małej katastrofie" ze ścianami szczytowymi, wykonawca zezłościł się tą sytuacją chyba bardziej niż my i ruszył z robotami na budowie jeszcze mocniej do przodu :) bardzo fajnie się zachował, bo już następnego dnia po "katastrofie" budowa była wysprzątana, materiały zgruzowane, bloczki, które się jeszcze nadają do użytku na płot - odłożone w jedno miejsce, a oni gotowi do dalszej pracy. w tydzień nadrobili zaległości, a potem zaczęli budowę dachu.
Read More