Ściany Szczytowe i Ja
wyszłam na tym zdjęciu niekorzystnie, no, ale jako że rzadko jestem na zdjęciu razem z domem :) to se wstawiłam - uśmiech za to mam najszczerszy na świecie i iskry w oczach TYŻ !
no, ale przechodząc do meritum sprawy, to ja dzisiaj tutaj nie o sobie, tylko o naszych ścianach szczytowych.
po ścianach kolankowych przyszła pora na szczytowe (czyli te trójkątne na przodzie i tyle domu). tutaj jeszcze nie są całkowicie skończone, ale bardzo dobrze pamiętam ten dzień robienia zdjęć - weszłam wtedy na górę domu po raz pierwszy i zobaczyłam z niego widok :) no nie są to mazury ani morze, ani góry - ale to jest mój widok. widok przestrzeni i ciepełka w sercu :) z jednej strony widzę dom moich rodziców, z drugiej - dach biura mojego męża, a z trzeciej - ciąg dachów moich najbliższych przyjaciół i rodziny... tak, mieszkamy wszyscy na kupie i jest cudownie. mieszka tutaj mój brat, kuzynka, ciocia, rodzice, dwie najlepsze przyjaciółki i jeszcze kilku bardzo bliskich znajomych. dlatego tego miejsca nie zamieniłabym na żadne inne, nawet z widokiem na morze czy góry :) nawet z lepszym dojazdem do miasta czy cieplejszym klimatem (choć przy tym ostatnim pewnie bym się przez chwilę zastanawiała).
świadomość, że oni są tutaj, że zajrzą w każdej chwili, że ja mogę przejść się do nich, kiedy chcę, że w potrzebie nie jesteśmy sami - to najwspanialsze uczucie bezpieczeństwa jakie mam. to jest moje miejsce na ziemi. to fakt.
a wracając do tematu budowy? no cóż, ścianki szczytowe były wyzwaniem, bo pogoda się zrobiła wiosenna na święta i lało, lało, lało... trzeba było więc czekać na lepsze dni... potem na złość wiało, wiało, wiało, że przesada!
na zdjęciach poniżej zaznaczyłam, gdzie planujemy ważniejsze pokoje :) wiem, że to wiele nie mówi. ale już w następnym poście pokażę wam dokładnie mój projekt domu w planach, czyli wizualizację z zewnątrz, ale co ważniejsze - rozmieszczenie pomieszczeń.
do następnego razu.
no i na koniec moja pierwsza dekoracja w domu :)
dodam, że to inwencja twórcza mojego wykonawcy :) mmhhh... czyżby czytał mojego bloga ;) ?